Od czasu do czasu zamiast wieczorynki sięgamy z dziećmi po sympatyczną książeczkę autorstwa Wojciecha Kołyszko pt. „Garść radości, szczypta złoci”, która z założenia ma pomagać w zrozumieniu i oswojeniu własnych i cudzych emocji. Na stronie gdzie mowa o zazdrości znajdujemy stwierdzenie, że zazdrość może być pożyteczna: „Pokazuje nam bowiem, co jest dla nas ważne, czego pragniemy. Nie będziesz zazdrosny o chomika, jeśli nie lubisz zwierząt. A zapewne będziesz zazdrościł komuś, kto wyjeżdża właśnie do Afryki, jeżeli marzysz o dalekich wyprawach. Kiedy zazdrościmy, pojawia się w nas smutek (że nie mamy tego samego, co druga osoba) lub złość (że ona to ma). Możemy też czuć jedno i drugie równocześnie.”
W naszej kulturze uczucie zazdrości jest raczej piętnowane, a co za tym idzie często wypieramy fakt, że w nas się pojawia. A szkoda, bo jak każde uczucie, jest to jeden ze wskaźników, za pomocą którego budujemy samoświadomość, łatwiej możemy doprecyzować spojrzenie na własne potrzeby, ustalić cele i wykorzystać energię pochodzącą z emocji do pojęcia działania. Możemy więc tą zazdrością pokierować w taki sposób, aby motywowała ona nas do skutecznych starań, dzięki którym zaspokoimy swoje potrzeby, zrealizujemy cele, urzeczywistnimy marzenia.
Jak ma to miejsce z wszystkimi potrzebami, również w przypadku tych ujawnianych nam przez uczucie zazdrości, ich pojawienie się wiąże się z istnieniem napięcia, które możemy nazwać frustracją. Frustrację kojarzymy raczej z czymś nieprzyjemnym, ale sposób w jaki będziemy ją interpretować i jak postaramy się z nią poradzić będzie miał bezpośredni wpływ na efektywność i skuteczność naszych działań. Pomocny w zrozumieniu frustracji i jej następstw może być schemat sporządzony przez psychologa rozwojowego Dr. Gordona Neufelda.
Napięcia związanego z frustracją, możemy pozbyć się przez dokonanie zmiany we własnym zachowaniu, przez wpływ na zachowanie innych osób lub zmianę w naszym otoczeniu – wszystko po to, aby to, co stanowi przedmiot naszej zazdrości stało się częścią naszej własnej rzeczywistości. Tak aby alarm „zazdrość” został zdezaktywowany, a napięcie, związane z frustracją nam odpuściło. Jednym słowem po to, abyśmy odnieśli sukces. Nastawienie na zmianę, przekształca również zabarwienie samej frustracji, dodaje nam poczucia sprawczości i wzmacnia energię do działania, niweluje też samo uczucie zazdrości, jeszcze długo zanim cel będzie osiągnięty.
Bywa jednak, że to, co stanowi przedmiot naszej zazdrości uznajemy za nieosiągalne. W efekcie frustracja wzrasta i może wywoływać kolejne emocje. W pierwszej kolejności, będzie to smutek, żal, że nasza potrzeba może już nigdy nie być zaspokojona. Konfrontując te uczucia z rzeczywistością możemy stwierdzić, że rzeczywiście ewentualne podjęte przez nas wysiłki okazałyby się daremne, a co za tym idzie najlepszym rozwiązaniem jest porzucenie naszego celu i obranie innego, którego realizacja mogłaby doprowadzić do zaspokojenia potrzeby lub nawet przekierować własną uwagę na zupełnie inny obszar. Podobno energia podąża za uwagą, więc mimo początkowego poczucia żałoby, po pewnym czasie wyciszy się również potrzeba będąca źródłem frustracji. Jednak pod warunkiem, że jest to tzw. potrzeba wtórna, czyli taka, która jest nadbudowana nad potrzebami pierwotnymi (takimi jak potrzeba jedzenia, snu, więzi itd.). Pogodzenie się z zastaną rzeczywistością bez chęci dokonywania zmian, nazwiemy oczywiście adaptacją. Nie staramy się w tym przypadku dostosowywać rzeczywistości do własnej wizji, ale raczej dostosować własną wizję do tej rzeczywistości.
Co jednak dzieje się, kiedy żadne nasze zabiegi nie odnoszą skutku, nie zauważamy daremności swoich wysiłków, albo wtedy gdy nie podejmujemy żadnych wysiłków, jednocześnie nie chcąc zrezygnować z własnych niezaspokojonych potrzeb? Frustracja oczywiście jeszcze bardziej narasta, aż jej siła dochodzi do punktu w którym pojawia się agresja. Jeżeli dziesiąta próba wbicia gwoździa w ścianę nie kończy się sukcesem, nasza frustracja może zakończyć się tym, że zamiast gwoździa w ścianie utknie sam młotek.
Jeżeli skutki naszej agresji znajdują swoje odbicie jedynie w przyrodzie nieożywionej, to pół biedy. Gorzej jeśli odpowiedzialnością za swoje niepowodzenia obciążymy inne osoby i to będzie obiekt, w który skierujemy swoją agresję. Zwykle jednak nasze moralne mechanizmy nie pozwalają na taki obrót rzeczy. Agresja jest tłumiona, energia frustracji zatacza kolejny krąg, a jej natężenie wzrasta. Mamy więc jeszcze więcej energii na zmianę, odwagi do adaptacji lub siły, jaka może wyrazić się w agresji. Jeżeli podążanie w tym kręgu nie znajduje ujścia na zewnątrz, blokuje znaczną część naszej energii i prowadzić może do autoagresji, niepokojów oraz lęków. Co jest przesłanką do tego, aby energię nagromadzoną w kręgu frustracji starać się przekierować na jedną z dwóch pierwszych ścieżek, czyli w stronę zmiany lub adaptacji właśnie. Pozostaje jeszcze kwestia podjęcia decyzji która ścieżka jest właściwa. Tu zachęcam do skorzystania metody kontrastowania mentalnego, będącego częścią metody WOOP, stworzonej przez Prof. Gabrielle Oettingen. Pomaga ona skonfrontować nasze marzenia, cele i potrzeby z rzeczywistością, a ostatecznie podjąć decyzję o tym, czy inicjować działania w kierunku zmiany, czy raczej porzucić cel i przeznaczyć zaoszczędzoną energię na realizację innych projektów, celów i potrzeb.