Podobno Eisenhower stwierdził, że plany są niczym, ale planowanie jest wszystkim. Generał, który poprowadził aliantów do zwycięstwa w II wojnie światowej, a potem dwukrotnie wybierany był na prezydenta Stanów Zjednoczonych raczej wiedział co mówi. Wprawdzie w obszarze efektywności działań Dwight D. Eisenhower bardziej znany jest z czteropolowej matrycy zadań, pomocnej w ustalaniu które z nich są mniej lub bardziej pilne, a które mniej lub bardziej ważne. Jestem jednak przekonany, że jego wyjątkową skuteczność w realizacji celów i efektywność w działaniu bardziej wyjaśnia to, co powiedział o planach i planowaniu. Nie wiem wprawdzie, czy słyszał o czymś takim jak symulacje mentalne, ale z pewnością z nich właśnie korzystał na co dzień .
Wielu z nas pewnie przyzna, że większe doświadczenie w wykonywaniu określonej czynności przekłada się zwykle na większą pewność w podejmowaniu się kolejnych, podobnych zadań, a także znacznie zwiększa prawdopodobieństwo efektywnego działania, zakończonego sukcesem. Dodatkowo osoba doświadczona ma większą motywację i charakteryzuje się większą wytrwałością w działaniu.
Świat pełen zmienności, niepewności, złożoności, niejednoznaczności (VUCA – volatility, uncertainty, complexity, ambiguity) coraz rzadziej sprzyja powtarzalności procesów. Żyjemy w permanentnej zmianie, gdzie zbytnie przywiązanie do dotychczasowych doświadczeń, utartych schematów i opieranie na tym swojej pewności działania coraz częściej okazuje się bardziej zgubne niż pomocne.
Mimo tej rosnącej nieokreśloności przyszłej rzeczywistości na czymś oprzeć się trzeba. Umiejętność tworzenia tzw. symulacji mentalnych, czyli wyobrażania sobie tego, co będzie miało miejsce w przyszłości jest tym, co dostaliśmy w darze od matki natury, jako wsparcie naszych działań.
Poznanie i obrazowe wyobrażanie sobie procesu działania innych doświadczonych na danym polu osób lub szczegółowe wyobrażanie sobie działania jakie sami będziemy realizować w przyszłości, zwiększa motywację i możliwości samoregulacji, a więc również prawdopodobieństwo sukcesu. Obecnie, kiedy brakuje czasu na zdobywanie doświadczeń we wszystkich obszarach, jakie obejmuje zakres naszych działań, taki mechanizm wsparcia jest niezastąpiony.
Nasze postrzeganie świata, jest jedynie wzorcem rzeczywistości, którą sami tworzymy na bazie interpretacji tego, co zbadają nasze zmysły. Niestety nasze zmysły potrafią rejestrować jedynie ułamek tego, co dzieje się w naszym otoczeniu. Mózg człowieka dąży jednak do pełnego obrazu. Chce mieć całą mapę, zanim uruchomi mechanizmy decyzyjne i aktywuje działanie. Ze względu na ograniczoną ilość danych, uzupełnia obraz wyobrażeniami na temat rzeczywistości.
Ostatecznie każdy z nas ma inną mapę percepcji, ale co ważniejsze z punktu widzenia tego, nad czym chcę się tu dzisiaj pochylić: nasz mózg na poziomie podświadomym nie rozróżnia między rzeczywistym doświadczeniem a takim, które w całości zostało sfabrykowane przez naszą wyobraźnię. Co za tym idzie wyobrażenie określonej sytuacji może uruchomić te same procesy psychiczne i fizjologiczne jak wtedy, gdy z podobnym zdarzeniem spotykamy się w realnym świecie.
Jeżeli tak jest, to warto zapanować nad własną wyobraźnią, bo to ona w dużej mierze decyduje o tym jakie wnioski wyciągamy, jakie decyzje podejmujemy, czy i jak działamy oraz jaki ostatecznie skutek to wszystko przynosi.
Podział symulacji mentalnych w najbardziej rozbudowanej , znanej mi formie zaproponowała Ewa Jarczewska – Gerc, dzieląc je na symulacje wyniku pozytywnego i negatywnego, symulacje procesu, symulacje mieszane z pozytywnym wynikiem i wyobrażaniem sobie pozytywnego procesu jego osiągania oraz symulacje negatywnego wyniku, z wyobrażaniem sobie procesu jego unikania.
Zarówno badania Pani Dr Jarczewskiej – Gerc, jak też wiele innych do tej pory przeprowadzonych badań potwierdziło fakt, że zarówno wyobrażanie sobie negatywnego wyniku i pozytywnego wyniku bardziej demotywują, niż zachęcają do podjęcia działania. Te negatywne wyobrażenia paraliżują, a skupianie się jedynie na pozytywnym wyniku sprawia, że mózg uznaje zadanie za wykonane. Zadowala się wyobrażeniem.
Lepszym rozwiązaniem jest planowanie działania, czyli wyobrażanie sobie kolejnych kroków w procesie dochodzenia do celu. Najbardziej jednak efektywną metodą automotywacji, a jednocześnie narzędziem ułatwiającym samokontrolę jest symulacja mieszana, gdzie staramy się jak najpełniej wyobrazić sobie cel oraz korzyści które płyną z jego realizacji, a następnie prześledzić w myślach konkretne działania, jakie mają doprowadzić do osiągnięcia celu. Podobnie w przypadku kiedy chcemy ustrzec się przed jakimś potencjalnym zagrożeniem. Pomocne jest dokładne zobaczenie go oczami wyobraźni wraz ze wszystkimi konsekwencjami, a następnie prześledzenie wszelkich czynności, jakie trzeba podjąć, aby się przed nim zabezpieczyć. Dzięki temu o wiele łatwiej będzie wyrwać się z bezradności i podjąć działanie w obliczu zagrożenia.
Powszechna wydaje się być opinia, że najlepsze decyzje i najbardziej skuteczne działania podejmuje ktoś „z wyobraźnią”. Jednak często bywa, że w sferze wyzwań zawodowych bagatelizujemy rolę wyobraźni, uznając ją za mało profesjonalne narzędzie. Tym samym często blokujemu to, co jest kluczowe w budowaniu własnego profesjonalizmu. Zachęcam zatem do zgłębienia tajników symulacji mentalnych i wykorzystania tej wiedzy w praktyce. Jestem przekonany, że pozwoli to zwiększyć zaangażowanie, a w efekcie podniesie skuteczność i efektywność działań na drodze realizacji celów. Również tych na miarę Eisenhowera.