Ani duży, ani mały, ale w sam raz – dobry bufor na niepewne dni
Jacek Romański
Jacek Romański
Nasze życie jest pełne niepewności. Pewni możemy być tego, że już w ciągu najbliższych kilkunastu godzin spotka nas wiele nieoczekiwanych zdarzeń. Będą one wymagały elastyczności, znalezienia nieszablonowego rozwiązania i skorzystania z rezerw, które gromadzimy mniej lub bardziej świadomie na wszelki wypadek. Lepiej dla nas, jeśli gromadzenie rezerw, będzie wynikiem naszej świadomej, dobrze przemyślanej decyzji. Owe rezerwy to nasz bufor – strefa bezpieczeństwa, wystawiona na pierwszą linię potencjalnych zagrożeń, stojących na drodze do realizacji planów.
Zwykle przy szacowaniu wielkości bufora dla zadania, którego się podejmujemy, mamy tendencję do opierania się na naszym „szybkim myśleniu” czyli tym, co wcześniej zostało utrwalone w naszych przekonaniach jako dobra praktyka w danej sytuacji. Takie podejście może się sprawdzać w przypadku krótkich, powtarzalnych zadań. Jednak w przypadku nowych projektów, realizacji celów w nowym otoczeniu i we współpracy z innymi osobami „szybkie myślenie” najczęściej będzie nietrafione. Możemy ulec zbytniemu optymizmowi i nie zabezpieczyć się w wystarczający sposób. Dzieje się tak zwłaszcza w przypadku działań, które wydają się nam znajome. Na przykład zaplanowana trasa przejazdu samochodem będzie wydawała się nam znacznie łatwiejsza i krótsza, jeżeli wielokrotnie już nią podróżowaliśmy. Jesteśmy wtedy skłonni do zaniżania prawdopodobnego czasu przejazdu, zmniejszając nasz bufor tak mocno, jak to tylko możliwe. Zakładamy, że za każdym razem będziemy w stanie przejechać tę trasę z czasem zbliżonym do życiowego rekordu na tym odcinku. Nie bierzemy wtedy pod uwagę ani zmiennych warunków pogodowych, ani czerwonych świateł, ani zdarzeń losowych.
Innym razem, szacując szybko jaki ma być ten nasz bufor, ulegamy innym podszeptom, nie skontrolowanym w wystarczający sposób przez naszą przednią korę mózgową, odpowiedzialną za świadome, logiczne myślenie. Te podpowiedzi mają podłoże lękowe i mogą generować silne emocje, co ostatecznie skłania nas do przesady. Budujemy solidne opancerzone i uzbrojone wozy bojowe, które w naszym mniemaniu mogłyby pomóc nam osiągnąć wskazany cel bez żadnego draśnięcia. Jak wiemy zbrojenia kosztują sporo, więc lepiej zastanowić się czy źródło przeszkód znajduje się w realnej przestrzeni, czy jedynie w nas samych. Jeżeli to drugie, to warto poświęcić chwilę na sprawdzenie rzeczywistej sytuacji i skonfrontowanie tego obrazu z własnymi lękami. Prawdopodobnie dzięki temu będziemy w stanie zaoszczędzić wiele zasobów oraz szybciej, radośniej, z uczuciem większej lekkości przebyć wyznaczony odcinek.
Jeżeli bufor będzie zbyt mały, pierwszy lepszy nieoczekiwany kryzys zwali z nóg. Jeżeli zbyt wiele naszych zasobów poświęcamy na wymyślanie i gromadzenie zabezpieczeń, wtedy może nie starczyć nam czasu i energii na sam marsz. Jednocześnie ciężar tego ekwipunku może być trudny do podźwignięcia.
Chodzenie na skróty na dłuższą metę się nie opłaca. Warto przewidywać i przygotowywać się na różne ewentualności, mając w zanadrzu odpowiedni zapas do zasypania małych i większych dołków w drodze. Umiar w planowaniu wielkości bufora jest jednak równie ważny co sama konieczność jego tworzenia.